Niestety pogoda rano nas nie
rozpieszczała i co gorsza nie było zbyt wiele złudzeń na jej poprawę. Piotrek
udał się rano do Zieleńca, by w GOPRówce zapytać o prognozę. Wg tych ustaleń,
postanowiliśmy wyjść na szlak dopiero o 11-tej.
Z Zieleńca udaliśmy się zielonym
szlakiem na najwyższą górę polskiej część Gór Orlickich: Orlicę. Sprawa z tym
najwyższym szczytem jest trochę zagmatwana, gdyż szczyt Orlicy tak naprawdę
mieści się już po stronie czeskiej i nosi nazwę Vrchmezi. Orlica ma wysokość
1084m n.p.m. Na jej szczycie znajduje się obelisk, na którym wymienione są nazwiska
osobistości, które odwiedziły to miejsce, byli nimi m.in. Fryderyk Chopin i
amerykański prezydent John Quincy Adams.
Z Orlicy udaliśmy się czerwonym
szlakiem w stronę Serlicha (1027m n.p.m.), na którym mieści się Masarykova
Chata. Jest to schronisko, które bardziej przypomina restaurację i aż głupio
wyciągnąć tam kanapki. Warto spróbować tamtejszych specjałów, zwłaszcza, że
ceny nie są wygórowane. Niestety pogoda była wciąż paskudna i nie zapowiadało
się na jej poprawę. Termometr na Masarykovej wskazywał 6st. Celsjusza… Jednak skoro już odwiedziliśmy Góry Orlickie, naszym celem stał się też najwyższy ich szczyt, czyli Velka Destna (1115m n.p.m.). Droga z Masarykovej Chaty na Velką Destnę jest utwardzona, więc nie stanowi najmniejszej trudności. Po drodze jest jeszcze coś w rodzaju bacówki, gdzie można coś zjeść i schronić od deszczu i wiatru (jest prowadzona sprzedaż, ale można też zjeść własny posiłek). Skorzystaliśmy z okazji i napiliśmy się gorącej herbaty przed atakiem szczytowym ;) Na Velkej Destnej nie bawiliśmy długo, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i udaliśmy z powrotem. Widoków nie było, z resztą na szczycie nie ma już wieży widokowej (tego dnia z pewnością i tak by nie pomogła).
W drodze powrotnej znów zawitaliśmy do Masarykovej Chaty i po posiłku udaliśmy się już krótkim, niebieskim szlakiem do Zieleńca, który sobie jeszcze nieco skróciliśmy zbiegając stokiem narciarskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz