Lasówka, gdzie byliśmy zakwaterowani, przywitała nas
pięknymi widokami. Nasz pensjonat „Zacisze” mieści się w bardzo malowniczym
miejscu, dlatego nogi same niosły „po widoki”.
Pierwszego dnia udaliśmy się w drogę nieco później niż
zwykle, jednak trasa nie była na tyle długa i wymagająca, by się szczególnie
śpieszyć.
Z miejscowości Młoty udaliśmy się zielonym szlakiem w stronę
ruin kaplicy, które nie mieszczą się tuż obok szlaku – trzeba wiedzieć, gdzie
skręcić i gdyby nie wiedza Piotrka i Doroty, moglibyśmy tego miejsca wcale nie
poznać. Kaplica została zbudowana po to, by odczyniać złe moce – mianowicie w
miejscu tym poganie odprawiali swoje rytuały. Kaplica ta niestety zaczęła
popadać w ruinę, jednak nikt nie podjąłby się decyzji o jej zburzeniu. Jeszcze
w latach II wojny światowej w kaplicy odprawiano msze św. Wciąż można zobaczyć
pozostałości: ołtarz, ławeczkę.
Następnie udaliśmy się do Fortów Wilhelma, które zostały
wzniesione pod koniec XVIII w. przez porucznika Gustawa von Raucha i miały
bronić granicy Śląska i Austrii. Forty nie odegrały jednak żadnej militarnej roli.
Pod koniec XIX w. postanowiono go rozebrać, a z budulca stworzono most kolejowy
i szkołę w Bystrzycy Kłodzkiej. Pozostałości po Forcie są jednak nadal dość
okazałe, można zobaczyć fragment podziemia.
Niedaleko miejscowości Huta mieliśmy okazję podziwiać widoki
na Masyw Śnieżnika i Złote Góry. http://www.naszesudety.pl/?p=artykulyShow&iArtykul=1983
. W miejscu tym zaczyna się też Ścieżka Wielkiego Strachu. Droga Wieczności
łączyła dwa miasta.
Nieopodal biegnie droga zwana Wiecznością, a
pilnuje jej Strażnik Wieczności – rzeźba z napisem Grauer Mann (czyli
Szary Mężczyzna z niemieckiego). Istnieje legenda, że rzeźbę tą postawiono w miejscu,
gdzie zamarzł mężczyzna. Dla chętnych link do dokładnego opisu legend o rzeźbie
Po odwiedzeniu tych ciekawych miejsc, udaliśmy się bliżej
nieokreślonymi ścieżkami, wyznaczonymi przez GPS (a właściwie 3 GPSy) z
powrotem do Młotów a stamtąd do schroniska Jagodna. Schronisko PTTK Jagodna
urzekło mnie pięknymi malunkami, ładnym wnętrzem, ale też ciekawym menu. Myślę,
że obiad każdemu smakował :) Chętni mogli udać się jeszcze na szczyt Jagodnej,
jednak zmęczenie po nocnej podróży wzięło górę i wróciliśmy wszyscy razem do
pensjonatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz