Mieliśmy nadzieję, że może
chociaż przestanie padać deszcz, niestety musieliśmy się z nim oswoić prawie do
samego końca wyjazdu. Tego dnia udaliśmy się do Rezerwatu Torfowisko pod Zieleńcem.
W rezerwacie biegnie ścieżka przyrodnicza, wzdłuż której znajdują się tablice
edukacyjne. Przy ścieżce płynie kilka potoków, a jeden z nich to Młynówka.
Bardzo ciekawe jest zabarwienie wody, bo przybiera ono rudy kolor.
Jednym z
ciekawszych punktów rezerwatu jest wieża widokowo – obserwacyjna, skąd można
obejrzeć torfowiska, a często też podejrzeć zwierzynę. Tuż obok ma stanowisko
bardzo rzadki okaz sosny błotnej (jest to okaz rzadko spotykany nawet w całej
Europie) oraz brzozy karłowatej (rośnie do wysokości 1,5m). Ścieżki w rezerwacie biegną po kładkach, dzięki którym można uniknąć zamoczenia butów, jednak przy takich opadach deszczu okazało się, że miejscami woda sięga do kostek. W pewnym momencie Dorotka powiedziała, że kolejna ścieżka to już woda do kolan i wciąż czekała na pierwszego chętnego. Przyznam szczerze, że byłam przerażona, jednak całe szczęście był to tylko żart, ale jednak musieliśmy zrezygnować z części trasy (podejrzewam, że tego dnia mogłyby spełnić swoją rolę tylko wodery ;) i to najlepiej takie sięgające powyżej pasa).
Po zwiedzeniu rezerwatu, udaliśmy
się do Dusznik-Zdroju, by zwiedzić Park Uzdrowiskowy i przy okazji skosztować
wód mineralnych z Pijalni.
Następnie udaliśmy się do Muzeum Papiernictwa, w którym można obejrzeć przykłady tradycyjnych technik produkcji papieru, my trafiliśmy również na pokaz produkcji papieru z celulozy (okazuje się, że nie jest to takie trudne: wystarczy mieć celulozę, klej i wodę oraz ewentualnie barwnik), a szczęśliwcy otrzymali arkusze na pamiątkę.
Potem udaliśmy się na wspólny,
pożegnalny już obiad. Ciężko było się rozstać i z Dusznik wyjechaliśmy o
15-tej. Mimo kiepskiej pogody wędrowało się wspaniale i sprawdziła się tu
reguła „nie ważne gdzie, ważne z kim”, choć miejscu niczego nie brakowało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz