Tego dnia trochę sobie pospaliśmy
po sobotniej imprezie i na szlak wyszliśmy dopiero o 11. Jednak muszę
zaznaczyć, że w nocy była zmiana czasu, dlatego 1 godzinka w plecy ;) Na ten
dzień wybraliśmy w naszym pokojowym składzie trasę do MOkki Turystyki, czyli do
Morskiego Oka i potem nad Czarny Staw.
Przed wejściem na szlak do
Czarnego Stawu pod Rysami założyliśmy raki i w sumie dobrze zrobiliśmy, bo
szlak nie był zbyt przyjemny. Było ślisko, o czym dosyć boleśnie przekonała się
jedna z turystek, która miała na tym szlaku wypadek. Całkiem przypadkowo staliśmy
się świadkami akcji ratunkowej TOPR-u z użyciem śmigłowca. Panowie ratownicy
radzili sobie doskonale a nam prawie szczęki opadały na ziemię (śnieg) :)
Znad
Czarnego Stawu mieliśmy dobry punkt obserwacyjny, więc jak gapie staliśmy i
cykaliśmy zdjęcia. Przy Czarnym Stawie było bardzo niewiele osób, ktoś schodził
z Rysów, warunki podobno były nie najgorsze. Przy zejściu znad Czarnego Stawu
dla mnie zaczęła się zabawa, na szczęście niezawodny Janek wspierał mnie
dzielnie, za co jestem mu bardzo wdzięczna :)
W Roztoce spakowaliśmy swoje
klamotki i tym razem drogą gospodarczą udaliśmy się na parking (znów w rakach).
My z Anią i Lidką bardzo szczęśliwe mogłyśmy zostać w Zakopanem, by dalej
wędrować po Tatrach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz