To był właściwie kryzysu ciąg
dalszy. Spałam do 8:30, aż Ania zmartwiła się czy żyję :) Tym razem już
naprawdę powolutku wybrałyśmy się Ścieżką pod Reglami do Dol. Strążysk. Jakie
było moje zaskoczenie, kiedy pierwszy raz w życiu zobaczyłam z tej doliny
Giewont. Zawsze wybierałam tę trasę na zupełną niepogodę a tu taka
niespodzianka. Poza tym to był pierwszy dzień, kiedy nie musiałyśmy używać
raków, więc trochę odpoczęły nam stopy :) Herbaciarnia na Polanie Strążyskiej
była zamknięta i w sumie dobrze, bo posiedziałyśmy na ławce, nawet trochę się
poopalałyśmy (co raczej dla mojej czerwonej twarzy Indianki nie było wskazane)
i podziwiałyśmy piękny, zaśnieżony Giewont.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz