Kolejnego upalnego dnia udaliśmy
się na przepiękną Halę Gąsienicową. Już w Kuźnicach było widać, że w góry
ciągną tłumy.
Na stokach Boczania zrobiliśmy
sobie przerwę śniadaniową. Miejsce było dość niefortunne, bo mało brakowało, a
zostalibyśmy zepchnięci przez maszerujące dzieciaki. Od tego momentu zawsze
uważam na dzieci w górach, chyba stanowią spore niebezpieczeństwo i to, co
robią jest zwykle nieprzewidywalne.
Celem naszego wyjścia stał się
Czarny Staw Gąsienicowy. Byłam tam pierwszy raz w życiu. Muszę przyznać, że nie
mogłam trafić lepszej pogody. Toń wody przybierała cudowne kolory, a bliskość
ścian Kościelca, Granatów i Żółtej Turni powodowała, że czułam, iż jestem w
samym sercu gór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz