sobota, 28 kwietnia 2012

Moje pierwsze skałki :)

Rozpoczęliśmy naszą krótką majówkę w Olsztynie w Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Celem wyjazdu było zaznajomienie mnie (po raz wtóry) z tajnikami wspinaczki skałkowej, czy został on osiągnięty w 100% - nie mnie to oceniać, ale po kolei…
Do skałek mieliśmy dosyć niedaleko ;) mianowicie tuż za podwórkiem były Słoneczne Skały na Wzgórzu Zamkowym i tam udaliśmy się tuż po śniadaniu, które niczym uczta codziennie celebrowaliśmy na świeżym powietrzu :)

Na pierwszy rzut poszła droga w Słonecznych Dolnych: Pole Rugby (V), Sebek dotarł tam w 5 sekund, że nie nadążałam z wydawaniem liny (i tak było właściwie do końca wyjazdu). Przypadła mu chlubna rola zakładania stanowisk (zawsze). Mi z wchodzeniem na górę (oczywiście na wędkę) schodziło się zdecydowanie dłużej, już pomijając to, że nie dotarłam tego dnia ani razu do końca drogi, czy to ze strachu, czy z bólu stóp – już sama nie wiem, pewnie z obydwu powodów. Następną drogą była Słoneczna Rysa (również V), przy której ja poddałam się chyba po 2 metrach :) Ja słyszałam, że buty do wspinaczki nie należą do najwygodniejszych, ale to, co one powodują z palcami, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia, te buty nadają się do zadawania tortur (porównać to mogę chyba z maszynką do mięsa).



Na Słonecznych Górnych Sebek z jakże wprawną asekuracją dolną zrobił trzy drogi, niestety nie nazwane, ale w skali trudności: V+, V, IV a przy czwartej VI+ wspaniale porwał mnie do góry, oczywiście kontrolowanie, ale udało mi się poczuć, co to znaczy dobrze dobrana para (wagowo), ja jestem za chuda ;) Słońce prażyło do tego stopnia, że ja jak tylko mogłam to chowałam się za jedynym drzewkiem. Udało mi się wybłagać, byśmy wybrali się w zacienione miejsce.

A tym miejscem był Ganek Ewy, ale jak zobaczyłam gdzie Sebek chce się wspinać, to zakręciło mi się w głowie. Za chwilę jednak przekonałam się, że i tutaj dał sobie radę na drodze o nazwie Torpeda (VI). Zapomniałabym dodać, że idąc od Słonecznych Skał do Ganku Ewy mijaliśmy ruiny średniowiecznego zamku w Olsztynie, na których teren wstęp niby należy płacić, ale idąc od drugiej strony można się wymigać, my zrobiliśmy to zupełnie nieświadomie ;) Zamek warto zobaczyć również w nocy, jest pięknie oświetlony, ale nie ma tam duchów :( 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz