poniedziałek, 1 lipca 2013

Nareszcie w Tatry!

Na ten wyjazd wybrałam się dość spontanicznie, bo zdecydowałam o nim na dzień przed. Wiedziałam, że pogoda przez 4 dni powinna być boska, dlatego kupiłam bilety, szybko spakowałam się, zarezerwowałam nocleg i w drogę!
Niestety po nocnej podróży moje siły nie były największe, a pogoda też jeszcze nie była fantastyczna. Przez szczyty Tatr przewalały się chmury, nie było sensu iść wysoko. Nastawiłam się jednak na poznanie nowych miejsc, dlatego postanowiłam wreszcie zwiedzić Wąwóz Kraków. Nie wiem czemu tyle z tym zwlekałam, wąskie przejścia pomiędzy skałami rzeczywiście robią wrażenie. Odległość między skałami nierzadko jest mniejsza niż 2 metry.

Ciekawostką są popodtykane gałęzie i kijki pod ściany skał, dzieciom tłumaczy się, że to taka dla nich podpora, żeby nie upadły… Dla mnie to takie symboliczne działanie jak poukładane wieżyczki z kamieni. W wąwozie było ludzi jak na lekarstwo, a na szlaku jeszcze dosyć mokro. Po pokonaniu drabinki, gdzie zaczyna się trasa jednokierunkowa, zobaczeniu jak wygląda trasa z łańcuchami… niestety wycofałam się. 


Szlak prowadzi dalej przez Smoczą Jamę. Nigdy nie byłam w jaskini, a samej jakoś nic mnie tam nie pcha, a przecież miał to być wyjazd relaksacyjny. Zeszłam więc na dół i poszłam do schroniska na śniadanie. Pogoda zaczęła się już poprawiać, było widać coraz więcej niebieskiego nieba. 


Przy schronisku pogapiłam się na Bystrą, następnie udałam się do Stawu Smreczyńskiego, gdzie znowu się pobyczyłam kawał czasu. Pewna pani, która przybyła w góry z wnukiem, pokazała mi przepoczwarzającą się ważkę. Gdzie nie spojrzysz, w górach jest pełno natury!



Jak zgłodniałam, to znowu poszłam do schroniska na herbatę, było to typowe zabijanie czasu, ale było mi baaardzo przyjemnie tak móc się polenić. Chciałam jeszcze odwiedzić Dolinę Lejową, ale po drodze turyści mówili, że wszystko tam płynie, błoto jest do kolan itp., więc poprzestałam na zdobyciu Przysłopu Kominiarskiego i powrocie tą samą trasą do Kir.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz