środa, 10 lipca 2013

Artur Hajzer nie żyje... [*]

Stoję w kolejce po fantastycznej prezentacji, pełnej humoru, entuzjazmu i wspaniałych wspomnień – takich, o których każdy górołaz marzy. Muszę trochę poczekać – osób jest mnóstwo, niektórzy proszą nie tylko o autograf, także o zdjęcie, zamieniają parę słów. Książki jeszcze nie przeczytałam, ale dla mnie to jak relikwia, niektórych pozycji nie sposób dostać, dlatego bardzo się cieszę, bo to będzie kolejna książka z autografem naszego himalaisty – Artura Hajzera!
W końcu docieram do stolika, gdzie siedzi Pan Artur, zadaje pytanie jak mam na imię, po czym przy wpisywaniu zatrzymuje się na chwilę i mówi:
- Pani Małgosiu, pomyliłem się…
Cóż, trochę zmienił moje imię na Małagosia, w sumie to niektórzy tak do mnie mówią…
Te słowa zapamiętam do końca życia. Na Gaszerbrumach 7 lipca 2013 r. zdarzyło się to samo… „Pomyliłem się”…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz