piątek, 5 października 2012

Jesienne Goryczkowe Czuby

Po sporej przerwie wybrałam się w Tatry. Co prawda celem miały być od początku Tatry Słowackie, ale gdy wysiadałam z autobusu, który do Zakopanego przyjechał przed 7 rano, od razu spotkałam znajomych. Okazało się, że tego dnia chcieli wybrać się w Polskie Tatry. Dzień w sumie nie jest o tej porze roku już długi i szkoda czasu na dojazdy. Wraz z Lucynką postanowiłyśmy przejść się z nimi do Hali Gąsienicowej.
Kiedy dojechaliśmy do Kuźnic okazało się, że nie ma żadnej kolejki do kolejki na Kasprowy Wierch. Żal było nie skorzystać! Tym sposobem już po 8 rano delektowałyśmy się cudownym widokami, zupełnie się przy tym nie męcząc. Widoczność była przewspaniała, co niektórzy twierdzili, że w takich warunkach można z Kasprowego podziwiać nawet Sudety.



Nie wiedziałyśmy za bardzo co ze sobą zrobić, obawiałyśmy się, że nasi znajomi, którzy poszli na Kościelec szybko przejdą szlak i będą na nas czekać. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy na Kopę Kondracką. Była to fantastyczna decyzja, głównie z tego powodu, że wreszcie miałam okazję spotkać na szlaku kozice tatrzańskie. Nigdy wcześniej ich nie widziałam.




Na Kopie Kondrackiej jeszcze wahałyśmy się czy nie pójść na Małołączniak, ale uznałyśmy, że to już będzie za długo. Zeszłyśmy więc przez Przełęcz Kondracką do Hali Kondratowej.




Niestety okazało się, że naszym znajomym bardzo długo się schodzi z Kościelcem. Czekałyśmy na nich w Zakopanem dobre 4 godziny. w tym czasie okupowałyśmy pizzerię, zwiedziłyśmy Pęksowy Brzyzek i siedziałyśmy na ławce na Niżnej Równi Krupowej… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz