Z portalu społecznościowego dowiedziałam się, że w jednej
warszawskich czytelni odbędzie się spotkanie z
Michałem Jagiełłą – ratownikiem górskim i byłym naczelnikiem
tatrzańskiej sekcji GOPR-u. Przy okazji dowiedziałam się, że jest on autorem
książki o wyprawach ratunkowych w Tatrach „Wołanie w górach”. Polecano tę
książkę jako wiele mówiącą o Tatrach i zagrożeniach jakie tam czyhają na
turystów i wspinaczy. Pierwszy rozdział pt. „Gałązka kosodrzewiny” zaczęłam
czytać już w pociągu (musiałam po książkę pojechać specjalnie do Warszawy),
nawet się nie spostrzegłam, kiedy dojechałam do celu, tekst był bardzo
wciągający!
Na spotkanie z Michałem Jagiełłą przybył tłum ludzi.
Spodziewałam się młodych ludzi, mniej więcej moich rówieśników (miałam wtedy 21
lat), a okazało się, że były osoby w naprawdę sędziwym wieku. Zaczęły mi się
otwierać oczy na środowisko górskie, jak ono wygląda, że to wiele pokoleń i
mnóstwo ludzi pasjonujących się górami. Michał Jagiełło, bardzo sympatyczny
człowiek, opowiadał o akcjach górskich, o tym jak się w górach znalazł, co góry
dla niego znaczą i przy okazji promował swoją książkę „Goryczka, słodyczka,
czas Opowieści”. Po raz pierwszy mogłam porozmawiać przez chwilę z prawdziwym
(jak wtedy myślałam) człowiekiem gór, byłam zafascynowana tym spotkaniem i ku
mej uciesze mogłam zdobyć autograf do świeżo zakupionego „Wołania w górach”. Tu
też wzięła początek moja pasja zbierania książek z autografem.